14:16

290. Flos-lek - Masło do ciała

290. Flos-lek - Masło do ciała
Dawno już nic nie pisałam, ale niestety oddałam aparat do naprawy i jeszcze do mnie nie wrócił. Znalazłam jednak trochę starszych zdjęć, więc postaram się częściej pisać :) Dzisiaj będzie kilka słów o fantastycznym masełku do ciała, które koniecznie musicie wypróbować :)


Na pewno na pochwałę zasługuje zapach tego masła. Jest to bardzo przyjemny, owocowy zapach, który długo utrzymuje się na skórze. Nie jest męczący, nawet po dłuższym używaniu.
Ma lekką, kremową konsystencję, łatwo rozsmarowuje się na skórze i bardzo szybko się wchłania :) Nie pozostawia na skórze tłustej warstwy.


Jeżeli chodzi o działanie, to nie mam mu nic do zarzucenia. Masło fantastycznie nawilża nawet bardzo suchą skórę. Różnicę poczujemy od razu po zastosowaniu. Nawilżenie utrzymuje się przez cały dzień. Tego masła spokojnie można używać tylko raz dziennie i to w zupełności wystarczy. Skóra jest nie tylko nawilżona, ale również pachnąca i gładka w dotyku. Dla mnie jest to doskonałe masło :)

Cena: ok 20 zł / 240 ml


14:57

289. Eveline - Arganowy suchy olejek do ciała

289. Eveline - Arganowy suchy olejek do ciała
Ostatnio olejki stały się bardzo popularne, a w szczególność olejek arganowy. Firma Eveline Cosmetics również wypuściła na rynek serię kosmetyków z olejkiem arganowym. Dzisiaj chciałam napisać kilka słów o Arganowym suchym olejku do ciała.


Pomysł na opakowanie i aplikację był świetny. Plastikowe opakowanie z pompką, byłoby bardzo praktyczne, gdyby pompkę dało się łatwo nacisnąć. Jeżeli sama musiałabym aplikować ten olejek, to po dwóch użyciach odstawiłabym go na półkę i tam spędziłby resztę życia. Na szczęście mój mąż ma więcej siły i dla niego aplikacja olejku nie jest żadnym problemem. Tak więc widzicie, że w przypadku tego olejku gra zespołowa jest obowiązkowa :)
Początkowo nie rozumiałam dlaczego ten olejek ma w nazwie słowo "suchy". Aplikując ten olejek na skórę, miałam wrażenie, że jest to tylko powietrze. Pytałam męża, czy na pewno smaruje mnie olejkiem :) Sprawdziłam - potwierdziłam :D


Olejek ma cudowny i bardzo delikatny zapach. Utrzymuje się na skórze przed dłuższy czas, ale jest słabo wyczuwalny. Łatwo się go rozprowadza i dosyć szybko się wchłania. Jak to olejek zostawia na skórze tłustą warstwę, ale nie brudzi mi piżamki :) Ja używam go tylko wieczorem, więc nie wiem jak długo ta warstwa pozostaje na skórze.
Jeżeli chodzi o nawilżenie to początki były trudne. Ja oczekuję natychmiastowego nawilżenia i wydawało mi się, że je dostałam. Rano okazywało się, że moja skóra nie jest nawilżona tak, jak tego oczekiwałam. Zdarzały się suche miejsca na skórze i to mnie strasznie wkurzało. Tak było przez kilka dni. Później zaczęłam zauważać znaczną poprawę. Skóra była dobrze nawilżona, a do tego bardzo gładka. Zaznaczam, że ja mam skórę bardzo suchą, więc może dlatego olejek potrzebował więcej czasu. Obecnie olejek jest już na wykończeniu. Początkowo myślałam, że więcej się na niego nie skuszę, ale teraz zmieniłam zdanie :) Dziewczyny jeżeli tak jak ja myślałyście, że to wielki bubel, to może warto dać mu jeszcze jedną szansę, bo mnie bardzo pozytywnie zaskoczył, chociaż za pompkę ma ogromnego minusa. Minusem jest również czas, w jakim ten olejek zaczął działać tak jak powinien. Niektóre osoby (niecierpliwe) może do siebie skutecznie zniechęcić.
Cena: ok. 20 zł / 150 ml.


12:38

288. RIVAL de Loop - Peeling w kremie

288. RIVAL de Loop - Peeling w kremie
Z kosmetykami tej marki spotkałam się po raz pierwszy. Jakoś nigdy nie wzbudzały mojego zainteresowania, ale akurat skończył mi się peeling do twarzy i postanowiłam wypróbować coś innego :)


Przyznaję, że już po pierwszym użyciu bardzo go polubiłam. Jest to mała, poręczna tubka, z której łatwo wycisnąć odpowiednią ilość kosmetyku. Peeling jest bardzo wydajny. Kupiłam go już dawno temu, a dopiero teraz sięgnął dna. Ma fajną, kremową konsystencję, łatwo rozprowadza się na twarzy. Zalecane jest nałożenie kremu na dłoń i spienienie go przy pomocy ciepłej wody. Czasami robiłam tak, jak zaleca producent, a czasami od razu nakładałam na twarz.


Te drobinki to drobno zmielone pestki moreli, które świetnie radzą sobie z usuwaniem martwego naskórka. Dodatkowo bardzo przyjemni pachnie, chociaż niektórzy twierdzą, że śmierdzi :) Zapach wiadomo - kwestia gustu :) Skóra po użyciu tego peelingu jest bardzo gładka i przyjemna w dotyku. Co więcej peeling naprawdę poprawia naturalny odcień skóry, bardzo ładnie wyrównuje koloryt i nadaje twarzy takiej świeżości. Chciałabym, aby moja twarz zawsze tak ładnie wyglądała, jak po użyciu tego peelingu :)
Cena to ok 7 zł / 75 ml.
Dla mnie jest to świetny peeling :)


11:04

287. Soraya - Żel pod prysznic

287. Soraya - Żel pod prysznic
Żeli pod prysznic z serii So fresh szukałam bardzo długo i na moje nieszczęście nigdzie nie mogłam ich dostać. Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, gdy okazało się, że Pani Dagna przywiozła je ze sobą na spotkanie blogerek do Zamościa :D W skład tej linii wchodzą 4 żele: czekoladowy, malinowy, brzoskwiniowy i cytrynowy.


Do mnie trafił żel brzoskwiniowy i przyznaję, że bardzo się z tego ucieszyłam, bo uwielbiam owocowe zapachy :) Żel malinowy również pachnie obłędnie i wiem, że kiedyś będzie mój :) Jeżeli chodzi o zapach żelu brzoskwiniowego, to nie mam mu nic do zarzucenia. Na pewno nie jest to sama brzoskwinia, bo producent wymienia jeszcze między innymi porzeczkę, mango czy wanilię, ale brzoskwinia jest najbardziej wyczuwalna.  Zapach nie jest słodki, jest bardziej orzeźwiający :)


Opakowanie tych żeli są przepiękne :) Podoba mi się ich zamknięcie na zatrzask, łatwo można je otworzyć, nawet mając długie paznokcie :)
Konsystencja jest gęstsza, ale dobrze rozprowadza się na wilgotnej skórze. Żel bardzo dobrze się pieni i nie trzeba go nabierać zbyt dużo. Dobrze myje i oczyszcza skórę, nie wysusza i nie powoduje jej ściągnięcia.
Kolejnym plusem jest to, że zapach żelu jest wyczuwalny na skórze jeszcze długo po umyciu :)



Ja oczywiście polecam Wam wypróbowanie tych żeli, bo ta seria jest genialna. Teraz muszę się wybrać na poszukiwanie malinowego i mam nadzieję, że go znajdę :)

Miłego dnia :*

10:33

286. Lemax - lakiery trzy :)

286. Lemax - lakiery trzy :)
Lakiery firmy Lemax goszczą u mnie po raz pierwszy. Od razu po spotkaniu zabrałam się za malowanie paznokci, a teraz mogę pokazać Wam, jak te lakiery prezentują się na paznokciach :)


Nie znalazłam na nich żadnych numerków, ale raczej nie będzie problemu z odróżnieniem kolorów :) Wszystkie lakiery mają szersze pędzelki, które ja uwielbiam. Świetnie rozprowadzają lakier. Ponadto wszystkie lakiery doskonale się profilują na paznokciach. Pięknie się rozlewają, nie tworzą smug, ani zacieków

Brąz - Pierwsze skojarzenie, typowa farba plakatówka, którą malowałam pnie drzew w dzieciństwie :D Na paznokciach mam jedną warstwę i to w zupełności wystarczy. Lakier bardzo szybko schnie. Sam brąz tak średnio do mnie przemawiał, ale postanowiłam połączyć go z lakierem Wibo i wyszedł duet doskonały :)  W niektórych miejscach możecie zobaczyć lekkie prześwity, ale widać je tylko na zdjęciach, bo mój aparat wyłapie wszyto. Patrząc na paznokcie nawet z bliska, ja ich nie dostrzegam. Lakier ma również piękny połysk. Jeżeli ktoś nie przepada za typowym brązem, można go używać jako bazy do zdobień. 




Zieleń - Ja osobiście za zielenią na paznokciach nie przepadam i raczej jej unikam. Przyznaję jednak, że ten lakier nawet mi się podoba :) Na paznokciach mam dwie warstwy. Jedna za bardzo prześwitywała. Jest to taka przygaszona, lekko wyblakła zieleń. Tego lakieru nie łączyłam z żadnym innym, ponieważ sam bardzo ładnie się prezentuje. Ma bardzo ładny połysk




Lakier z drobinkami - Nie jest to lakier piaskowy, ponieważ ma bardzo gładką powierzchnię i piękny połysk. Ma w sobie sporo ciemnych drobinek, które dodają mu uroku. Na paznokciach mam dwie warstwy lakieru i to wystarczy. Początkowo myślałam, ze będę miała problem z jego zmywaniem, bo zmywacz z Biedronki słabo sobie z nim radził. Wzięłam jednak Isanę, chwilę przytrzymałam wacik i wszystko ładnie się zmyło. Strasznie polubiłam ten lakier :)





20:31

285. Joanna - żel pod prysznic z mango i papają

285. Joanna - żel pod prysznic z mango i papają
Powoli zacznę Wam opisywać kosmetyki, które otrzymałam od firm na spotkaniu blogerek w Zamościu. Nie musiałam się długo zastanawiać, od czego zacznę testowanie :) Wybór od razu padł na żel pod prysznic Joanny. Obecnie mamy dostępne opakowania 300 ml lub 100 ml. Te małe buteleczki są fajne, ponieważ ja dosyć często zmieniam żele pod prysznic, a dzięki temu mogę szybko zużyć jeden i kupić kolejny :)


Na powyższym zdjęciu widać 7 wariantów zapachowych dla kobiet i jeden dla mężczyzn. Teraz pojawiły się 3 nowe żele: Oliwka, Bez i Banan. Możecie je zobaczyć TUTAJ. Ja otrzymałam małą butelkę żelu (100 ml). Żel dosyć szybko się skończył, bo już po tygodniu zobaczyłam dno.


Ja bardzo lubię opakowania kosmetyków Joanny, bo łatwo można je otworzyć. Bardzo fajne i wygodne rozwiązanie. Żel ma rzadszą konsystencję, ale nie ucieka mi przez palce i nic się nie marnuje. Fajnie się rozprowadza i całkiem dobrze się pieni.


Dobrze oczyszcza i odświeża. Żel nie wysusza skóry, co dla mnie jest bardzo ważne. Bardzo spodobał mi się jego zapach :) Połączenie mango i papai dla mnie jest doskonałe. Pachnie słodko, ale tak z umiarem. Owocowe żele pod prysznic są obowiązkowe w mojej łazience ;) Bardzo zdziwiło mnie to, że zapach jest wyczuwalny na skórze jeszcze przez dłuższy czas po umyciu. Oczywiście to ogromny plus :)


Chyba jeszcze nigdy tego nie napisałam, ale na pewno kupię kolejną butelkę tego żelu. Bardzo rzadko zdarza mi się kupić po raz drugi ten sam żel, ale ten tak mnie zauroczył, że gdy tylko go spotkam, to od razu wrzucę do koszyka :) Mam jeszcze chęć na kilka innych wariantów zapachowych z tej serii. Teraz rozpocznę poszukiwania gruszkowego :)

Miłego wieczoru :*
Copyright © 2016 Kobiecy świat kosmetyków , Blogger