Naczytałam się sporo o masłach do ciała Green Pharmacy i w końcu sama postanowiłam je przetestować. Green Pharmacy mają w swojej ofercie chyba 6 takich masełek, więc każda z nas powinna znaleźć coś dla siebie. W moje łapki wpadło Masło do ciała Róża piżmowa i Zielona herbata. Jest to moje pierwsze masło GP i raczej ostatnie.
Pierwsze rozczarowanie - zapach. Spodziewałam się cudownego połączenia róży z zieloną herbatą, a wyszło jak zwykle. Zapach jest całkiem przyjemny, ale tylko w opakowaniu i tylko na początku. Na skórze nie pachnie już tak ładnie. Nie mogę znieść tego zapachu, a codzienne używanie tego masła jest męczarnią dla mojego nosa.
Kolejnym minusem dla mnie jest konsystencja. Masło bardzo ciężko się nabiera, ponieważ jest to strasznie zbita galareta. Ciężko też rozsmarowuje się na ciele, ale tylko na początku. Później pod wpływem ciepła jest troszkę lepiej, ale tylko troszkę. Dobrze, że nie muszę się z tym męczyć, tylko mój mąż :D
Masło zostawia na skórze tłustą i śmierdzącą warstwę, która nie ma nic wspólnego z różami.
Jeżeli chodzi o nawilżenie, to też cudów nie ma. Używałam go codzienne, a i tak miejscami miałam suche placki na skórze. Jeżeli ktoś nie ma problemów z suchą skórą, to masło powinno sobie poradzić, dla mnie jest to niestety za mało. Nie lubię marnować kosmetyków, które krzywdy mi nie robią, ale też niczego nie wnoszą do codziennej pielęgnacji, dlatego wykończę to masło, ale po kolejne z tej serii już nie sięgnę.
Cena to ok 13-14 zł / 200 ml.
Pierwsze rozczarowanie - zapach. Spodziewałam się cudownego połączenia róży z zieloną herbatą, a wyszło jak zwykle. Zapach jest całkiem przyjemny, ale tylko w opakowaniu i tylko na początku. Na skórze nie pachnie już tak ładnie. Nie mogę znieść tego zapachu, a codzienne używanie tego masła jest męczarnią dla mojego nosa.
Kolejnym minusem dla mnie jest konsystencja. Masło bardzo ciężko się nabiera, ponieważ jest to strasznie zbita galareta. Ciężko też rozsmarowuje się na ciele, ale tylko na początku. Później pod wpływem ciepła jest troszkę lepiej, ale tylko troszkę. Dobrze, że nie muszę się z tym męczyć, tylko mój mąż :D
Masło zostawia na skórze tłustą i śmierdzącą warstwę, która nie ma nic wspólnego z różami.
Jeżeli chodzi o nawilżenie, to też cudów nie ma. Używałam go codzienne, a i tak miejscami miałam suche placki na skórze. Jeżeli ktoś nie ma problemów z suchą skórą, to masło powinno sobie poradzić, dla mnie jest to niestety za mało. Nie lubię marnować kosmetyków, które krzywdy mi nie robią, ale też niczego nie wnoszą do codziennej pielęgnacji, dlatego wykończę to masło, ale po kolejne z tej serii już nie sięgnę.
Cena to ok 13-14 zł / 200 ml.
Mam to masełko. Piękny delikatny zapach róży pozostaje na skórze, który jednak szybko się ulatnia. Świetnie się wchłania mimo takiej zbitej konsystencji. Nawilżenie średnie i produktu dość szybko ubywa. Mimo to lubię to masełko ale moim faworytem nie jest.
OdpowiedzUsuńTo ja jednak inaczej odbieram jego zapach, ale to oczywiście kwestia gustu :) Mi bardzo zależy na dobrym nawilżeniu, a to masło sobie z nim nie radzi.
UsuńMi również zależy na nawilżeniu ale w połączeniu z zapachem jaki lubię:) Nawilżenie średnie i są lepsze masełka. Szkoda ten zapach, który mi się akurat podoba nie pozostaje na skórze dłużej:)
UsuńTeż mam to masełko, tylko z zieloną kawą. Może i nie ma nawilżenia oszałamiającego, ale osoba, która rzadko używa balsamów nie dostrzega tego. Ja jestem taką osobą :) Schodzi to masło jak woda przy systematycznym używaniu, ale myślę, że wrócę do niego, kiedy je skończę, bo to jedyne masło/balsam do ciała, który tak szybcikiem się wchłania :)
OdpowiedzUsuńJa muszę nawilżać skórę codziennie :) Tyle smarowideł już wypróbowałam i jak na razie moim numerem jeden jest mało Pat&Rub. Nie znalazłam jeszcze nic lepszego :) Obecnie najchętniej sięgam po olejki. A to masło z GP szybko się kończy i w tym przypadku to dla mnie jest plus, bo już mam go dosyć :)
UsuńSzukam jakiegoś dobrego masła na zimę...i nie ukrywam, że miałam na nie ochotę ale po Twojej recenzji chyba podziękuję.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest bardzo słabe. Teraz mam chęć na masło marki Flos-lek. Zobaczymy jak się sprawdzi :)
Usuńu;/ to trzymam się z daleka
OdpowiedzUsuńbardzo lubię kosmetyki z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńU mnie to różnie bywa :) Te masła dla mnie odpadają :)
Usuńno i znowu nie nawilża tak jak ja potrzebuję..;/
OdpowiedzUsuńDla mnie za słabo nawilża.
Usuńa szkoda, bo już nieraz się przy nim zatrzymałam w drogerii i zastanawiałam nad zakupem...
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele pozytywnych recenzji, ale u mnie kompletnie się nie sprawdziło. Może u Ciebie będzie lepiej ;)
Usuńpo jednej porażce z GP więcej nie sięgam po ich kosmetyki... i to już od ponad roku :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie mówię nie ich kosmetykom, ale po masła więcej nie sięgnę :)
Usuńmam ten zapach, ale leży gdzieś w czeluściach szafy i czeka na swoją kolej ;) ostatnio też wygrałam takie o zapachu masła shea i zielonej kawy i jestem go bardzo ciekawa, bo nie wiem co to zielona kawa :)
OdpowiedzUsuńMi to też niewiele mówi, ale może Twoje będzie bardziej trafione :)
UsuńJa też oczekiwałabym cudnego zapachu po tym masełku... Szkoda, że się nie sprawdził do końca...
OdpowiedzUsuńTego nie miałam okazji używać. Mam za to gdzieś w zapasach wersję z imbirem ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie zapach jest bardzo istotny w takich kosmetykach
OdpowiedzUsuńmyślałam że zapach będzie powalał a tu raczej słabo...
OdpowiedzUsuńA chciałam je kupić, ale jednak zrezygnuje :)
OdpowiedzUsuńO a ja je mam i mi się podoba. Ale tłusta warstwa trochę męczy..
OdpowiedzUsuńMam taki zapas mazideł do ciała, że długi czas nie muszę niczego kupować :)
OdpowiedzUsuńA ja polubiłam się z tym masełkiem, choć rzeczywiście nawilżenie mogłoby być lepsze..
OdpowiedzUsuńmiałam to masło i bardzo je polubiłam, ale faktycznie moja skóra dużej dawki nawilżenia nie potrzebuje i pewnie dlatego byłam z niego zadowolona, a masło z FlosLeku też mi się marzy :-)
OdpowiedzUsuńPatrzyłam kiedyś na to masło w Rossmannie, ale w końcu zrezygnowałam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że masło nie spełniło Twoich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię masła z tej serii, tej wersji zapachowej jeszcze nie miałam. Za to bardzo dobrze wspominam "olej arganowy i figi", u mnie się świetnie sprawdzało :)
Skąd się wzięła nazwa "masło do ciała"?:)
OdpowiedzUsuńmiałam wersje miodową i z masłem shea, lubiłam te masełka, zwłaszcza wersje miodową, miodek pachniał bosko i bardzo dłuuugooo :))
OdpowiedzUsuńMam z miodem :)
OdpowiedzUsuńOj... jak zapach nieciekawy to już u mnie odpada :)
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzezenie - wkurzyłabym się gdybym kupiła a tu po otwarciu okazało się, że to śmierdziel :P
OdpowiedzUsuńmam ten balsam... wszędzie czytałam zachwyty nad zapachem, a dla mnie coś nie pasuje. Różę uwielbiam ale to połączenie z herbatą nie jest udane
OdpowiedzUsuń