Mam krótkie i bardzo rzadkie rzęsy, więc znalezienie dobrej maskary dla mnie graniczy z cudem :) Strasznie się ucieszyłam, gdy otrzymałam aż 7 maskar do przetestowania od portalu bangla.pl. Nie będę się rozwlekać na wstępie, bo opisanie tych maskar trochę mi zajmie :)
Wahałam się nad ostatni miejscem, bo przyznaję, że trzy ostatnie maskary bardzo mnie rozczarowały, ale zaszczytne 10 miejsce ostatecznie przypadło Miss Sporty Studio Lash Instant Volume.
Silikonowa, krótka szczoteczka, która powinna ładnie rozdzielać rzęsy, ale niestety przez gęstą konsystencję maskara skleja rzęsy zamiast ich rozdzielać. Nie wygląda to zbyt ładnie. Musiałam rozczesywać rzęsy inną szczoteczką.
Aby uzyskać bardziej widoczny efekt musiałam nałożyć aż trzy warstwy tuszu, co wiąże się oczywiście z dłuższym rozczesywaniem rzęs.
Maskara lekko wydłuża rzęsy, ale nie zauważyłam aby je podnosiła.
Na pewno nie skusiłabym się na nią ponownie, bo strasznie nie lubię posklejanych rzęs.
Może Was tym zaskoczyłam, a może nie :) Od początku męczyłam się z tą maskarą i zawsze to samo. Rzęsy słabo rozczesane, miejscami sklejone i do tego zdarzało się, że były tak splątane, ze wyglądało to strasznie.
Szczoteczka jest raczej normalna, niczym nie zachwyca, ani niczym nie zadziwia. Myślałam, ze jakoś damy radę, ale niestety nie.
Ma jakieś plusy? Ma - wydłuża rzęsy i to bardzo ładnie. Nie zauważyłam podkręcenia, ani pogrubienia.
Dla mnie szału nie robi i na pewno nie zagości u mnie ponownie, zwłaszcza że z rzęs robi mi krzaczory a nie firanki :D
Początkowo myślałam, że ta maskara ze względu na swoją wielką szczoteczkę pójdzie na sam koniec. Powoli jakoś udało mi się nauczyć nią operować, ale to wcale nie oznacza tego, że ją polubiłam. Dla osoby z krótkimi rzęsami taka szczoteczka to istny koszmar. Nie jestem w stanie dobrze pomalować króciutkich rzęs w wewnętrznym kąciku oka. U osób z dłuższymi rzęsami powinna wypaść znacznie lepiej.
Maskara ładnie wydłuża rzęsy i lekko je pogrubia.
Wytrzymuje na rzęsach przez cały dzień, nie kruszy się i nie rozmazuje.
Jest to tani tusz, ale wcale nie oznacza, że jest zły. U mnie sprawdził się bardzo dobrze i w sumie śmiało może się mierzyć z tymi maskarami z czołówki. Szczoteczkę ma zwykłą, prostą, bez żadnych zagięć, ale dobrze się nią operuje. Ja bez problemu mogę pomalować rzęsy w wewnętrznym kąciku oka.
Maskara wydłuża rzęsy, lekko je pogrubia i podkręca. Nie jest to jakiś powalające efekt, ale do dziennego makijażu sprawdza się świetnie. Tak na szybko to chyba najczęściej sięgam właśnie po ten tusz :) Na zdjęciu wyszedł dosyć słabo, ale w rzeczywistości wygląda dużo lepiej.
Czasami zdarza mu się lekko posklejać rzęsy, co widać po prawej stronie, ale da się to opanować :) Nie dzieje się tak za każdym razem i nie muszę rozczesywać rzęs inną szczoteczką.
Dla mnie jest to maskara godna zainteresowania, zwłaszcza że jest tania. Efekt na dłuższych rzęsach jest świetny.
Trwałość również jest bardzo dobra, bo utrzymuje się na rzęsach przez cały dzień.
Ta maskara nie ma stałego miejsca na mojej liście. Raz ją uwielbiam, a raz nienawidzę. Czasami pięknie podkreśla moje rzęsy, ślicznie je unosi, wydłuża i lekko pogrubia, a czasami poskleja rzęsy i na tym koniec efektów.
Szczoteczka nie zachwyca na pierwszy rzut oka. Wygląda dosyć dziwnie, lekko wygięta i wygląda na taką niestarannie wykonaną. Myślałam, że raczej się nie polubimy, ale maskary L'Oreala chyba tak mają, że muszą swoje odleżeć, a później dopiero można ich używać.
Gdyby nie to, że maskara potrafi mnie zauroczyć, to na pewno nie znalazłaby się tak wysoko na liście. Efekt na zdjęciu należy do tych mniej zachwycających.
Trwałość maskary jest bardzo dobra. Utrzymuje się na rzęsach cały dzień, nie kruszy się i nie nie rozmazuje.
Bardzo dobra maskara, ale bardzo kapryśna :)
Tej maskarze nie dawałam większych szans, jednak okazało się, że zawędrowała aż na 2 miejsce. Dlaczego? Ma fajną wygiętą szczoteczkę, która ładnie unosi rzęsy. Owszem czasami uda jej się podklejać rzęsy, ale tylko wtedy, gdy nałożę zbyt dużo tuszu. Nauczyłam się już, że lepiej nałożyć dwie cieńsze warstwy niż jedną grubszą, ale posklejać przy tym rzęsy :)
Ładnie wydłuża, podkręca i pogrubia rzęsy. Na rzęsach utrzymuje się przez cały dzień, więc nie muszę się martwić, że wieczorem będę rozmazana :) Nie jest to duży wydatek, a ładnie podkreśli rzęsy :)
Ta maskara zajmuje pierwsze miejsce dlatego, że nigdy mnie nie zawiodła. Nie ma gorszych i lepszych dni, za każdym razem gdy jej używam, wiem czego mam się spodziewać :)
Szczoteczka silikonowa, lekko wybrzuszona, idealnie rozdziela wszystkie rzęsy. Nigdy ich nie poskleja i za to ją kocham :)
Na zdjęciu efekt nie jest powalający, ale to dlatego, że to zdjęcie robiłam na samym początku i tutaj na rzęsach mam tylko jedną warstwę tuszu. Na pozostałych zdjęciach jest po 2-3 warstwy i dlatego ten tak biednie przy nich wygląda :) Na pewno możecie zauważyć jak wydłuża rzęsy i lekko je podkręca. Jak nałożę drugą warstwę, rzęsy są bardziej wyraźne i nadal nie są posklejane :)
Dla mnie ta maskara jest najlepsza, bo nigdy nie zawodzi i fajnie podkreśla rzęsy :) Na pewno skuszę się na nią ponownie :)
Trwałość oczywiście również jest świetna. Wytrzymuje cały dzień bez kruszenia się i rozmazywania :)
Podsumowując, gdybym miała oceniać maskary patrząc tylko na te zdjęcia, to oczywiście najładniejszy efekt to 6, 5, 2, ale oceniając te maskary za całokształt, nie jest już tak kolorowo. Jeżeli podoba Wam się efekt na którymś zdjęciu, to warto wypróbować maskarę, bo każda z nas ma inną długość rzęs, inną gęstość i to również wpływa na naszą ocenę.
Jeżeli miałyście którąś z tych maskar, to chętnie poczytam Wasze opinie :)
Kosmetyki do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.
W żaden sposób nie wpłynęło to na moją opinię.
W żaden sposób nie wpłynęło to na moją opinię.
Miłego wieczoru :*
ja uwielbiam Studio Lash, natomiast bardzo nie lubię Lash Archiect ;/ ogółem każda ładnie u Ciebie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńNoo ja miałam przyjemność z 2 i jest boska KWC! ale ale widzę, że ktoś ją wyprzedził, więc cóż w takim wypadku numer 1 jest na mojej liście do wypróbowania ;)
OdpowiedzUsuńWedług mnie najlepiej prezentują się rzęsy po BIG BOOM z Astora ;)
OdpowiedzUsuńMiałam 3 i 5,ale i tak dla mnie najlepsza jest mascara z Avonu.Ostatnio jej recenzję zamieściłam u siebie;)
OdpowiedzUsuńojeju, ale tego dużo :) najbardziej podoba mi się efekt nr 5 i 2 - ostatnią maskarę mam, ale jeszcze nie przyszła jej pora ;)
OdpowiedzUsuńTej z miejsca 2 nie lubie, chociaz mialam az 3 opakowania, za to moim faworytem z przedsawionych jest Lash Architect :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo się polubiłam z tą maskara Max Factor Clump Defy, chociaż muszę przyznać, że ja nie mam większego problemu z moimi rzęsami ;)
OdpowiedzUsuńRimmel i Astor to chyba moje faworytki, niewykluczone że przy najbliższych zakupach stanę się posiadaczką jednej z nich. Mówił Ci ktoś że masz piękny kolor oczu? Takie jeziorka :)
OdpowiedzUsuńu mnie spisują się maskary silikonowymi szczoteczkami
OdpowiedzUsuńJa żadnej z wymienionych nie miałam ale u Ciebie podoba mi się ta z miejsca 2 ;) Aktualnie w domu mam:
OdpowiedzUsuńMiss Sporty, Studio Lash 3D Volumythic Mascara (bardzo mi się podoba, ale jest siostry)
Wibo, Growing Lashes, Stimulator Mascara (do codziennych wystarczy)
+ kilka z Avonu
+ Bell (ale nie pamiętam nazwy)
Miałaś co testować :)
OdpowiedzUsuńClump Defy jeszcze nie znam, ale chyba mam ochotę ją poznać :) fajny i wyczerpujący temat post :)
OdpowiedzUsuń5 i 1 podobają mi się najbardziej. a co do clump defy to poleżała dłuższy czas i teraz dopiero ją doceniam ;D ale ulubioną na pewno nie będzie.
OdpowiedzUsuńuwielbiam tusze,bo tyko ich w sumie uzywam xD
OdpowiedzUsuńRimmel zawsze do tej pory mnie zawodził. A reszty tuszy nie miałam w swoich łapkach,a o miejscu pierwszym nawet nie słyszalam
Nie zaskoczyło mnie pierwsze miejsce, bo sama uwielbiam maskary MF, ale zaskoczyła mnie niska pozycja Burżujkowego tuszu, bo obecnie go używam i uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńJa mam Wibo DollsLash i średnio się z nią lubię.
OdpowiedzUsuńty w ogóle coś lubisz.bo wiecznie niezadowolona jesteś w kazdym komentarzu
Usuńjeeny, tyle mascar mieć!! ja w jednym czasie mam max 2 :) noo, ale kupuję :)
OdpowiedzUsuńMam tą z Wibo i stosuje ją razem z Lovely.
OdpowiedzUsuńBurżuja bardzo nie lubię- miałam kiedyś do testowania i strasznie się zawiodłam. Chyba wybrałabym tak jak Ty- u mnie maskary Max Factor sprawdzają się tez najlepiej :)
OdpowiedzUsuńz tuszy, które dostałam najbardziej polubiłam u Ciebie miejsce 4 i 5 :)
OdpowiedzUsuńUżywałam tej złotej maskary z Astor. Osypywała się u mnie strasznie!
OdpowiedzUsuńTusze z Rimmela i Astora dały najładniejszy efekt :) Przydatny post :)
OdpowiedzUsuńJa jestem w kropce. Planuję zakup nowej maskary, ale nie mogę znaleźć TEGO kosmetyku :(
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo lubię tusze Max Factora;) Tego nie miałam ale podoba mi się szczoteczka:)Jak na razie muszę skończyć moje 3 tusze, wtedy wybiorę się kupić kolejnego Factorowicza:)
OdpowiedzUsuńfajny post :) mimo, ze nigdy nie miałam żadnej z tych maskar to zostaje wierna tylko jednej : Max Factor, 2000 Calorie Dramatic Look :) jest genialna !!! też mam krótkie i rzadkie rzęsy a ten tusz robi z nimi cuda :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie miałam żadnych z tych maskar, obecnie używam Essence i love extreme i jestem nawet zadowolona ;-)
OdpowiedzUsuńmaskara z wibo jest wodoodporna ?
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się efekt Beautiful Boom :D ja osobiście jestem miłośniczką 2000 calorie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakby sprawdziła się u mnie maskara, która u Ciebie znalazła się na 1 miejscu :)
OdpowiedzUsuńRimmela mam,leży i czeka na swoja kolej.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe porównanie. Zaskoczyła mnie pozycja w rankingu mascary Bourjois... No cóż.... A mascary Rimmella używałam dość długo (dopiero po zdjęciu opakowania skojarzyłam).
OdpowiedzUsuńAstor i Rimmel - rewelka!
OdpowiedzUsuńfajnie jest móc wypróbować tyle maskar na raz, dzięki czemu łatwo porównać która lepsza, a tak zawsze zapominamy gdy sięgamy po nową
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego Astora, u mnie czeka na użycie ale ta wersja z różowymi napisami
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tej clump defy - używam jej namiętnie :) dolls lash też mam i jestem bardzo zadowolona jak na cenę tej maskary, może spokojnie konkurować z droższymi rywalami :)
OdpowiedzUsuńPorządne porównanie :)
OdpowiedzUsuńDrogie i tzw. markowe, nie zawsze znaczy lepsze.
Astor big boom bardzo dobrze się u mnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuń