13:29

251. TAG - 50 faktów o mnie

251. TAG - 50 faktów o mnie
Bardzo spodobał mi się ten Tag, bo mogę lepiej Was poznać :) Pomyślałam, że skoro ja chcę wiedzieć więcej o Was, to może ktoś zechce dowiedzieć się czegoś o mnie :)



1. Jestem mamą dwóch chłopców, chociaż kiedyś chciałam mieć chłopca i dziewczynkę. Na szczęście wyszło inaczej :)
2. Skończyłam administrację na UJ, chociaż nie wiem dlaczego akurat taki durnowaty kierunek wybrałam.
3. Zawsze chciałam być archeologiem i chyba nigdy nie przestanę o tym marzyć :)
4. Boję się wszelkiego robactwa, gdy jakiś robaczek, pająk lub inne dziadostwo po mnie łazi - piszczę i wrzeszczę bez opamiętania.
5. Psów też się boję. Kiedyś jeden mnie ugryzł i od tamtej pory nie potrafię się przełamać. Gdy widzę, że jakiś pies do mnie podchodzi, to albo staję jak wryta i nie da się ze mną złapać żadnego kontaktu, albo popadam w drugą skrajność i uciekam z piskiem.
6. Nie potrafię gotować. Staram się jak mogę, bo przecież muszę rodzinę wykarmić, ale wymaga to ode mnie wielkiego skupienia :D
7. Z piekarnikiem również nie jest mi po drodze :D Raz na rok wyjdzie mi jakieś dobre ciasto, a gdy moja mama prosi mnie o przepis, bo jej smakowało, to nie wiem czy mówi poważnie, czy się ze mnie śmieje :D
8. Nie lubię łażenia po sklepach. Godzina to maksymalny czas jaki wytrzymam, później dopada mnie niesamowite zmęczenie :)
9. Chętnie robiłabym zakupy przez internet, ale gdy muszę zapłacić za coś przelewem, to automatycznie włącza mi się wielka oszczędność. Mogę pójść do sklepu i zapłacić kartą za zakupy, ale nie wydam takiej samej kwoty na zakupy przez internet :) Może powinnam wybierać opcję za pobraniem :D
10. Jak nie zrobię czegoś od razu, to nigdy tego nie zrobię, bo zapominam :D U mnie nie ma odkładania na później - u mnie jest albo się robi, albo się nie robi :)
11. Jestem niesamowitą niezdarą. Ostatnio u rodziców w kuchni rozsypałam takie żelowe kuleczki zapachowe :D Ja pierdzielę jak to trzeba długo zbierać :)
12. Jestem strasznym nerwusem, chociaż teraz przy dzieciach jest już ze mną dużo lepiej. Kiedyś potrafiłam tak strzelić jogurtem, że pół pokoju było schlapane. Tylko mój mąż wie ile razy trzeba było kupować np. solniczkę, bo się zbiła :) Akwarium naszego kraba też samo się stłukło :)
13. Mamy zwierzątko domowe - kraba, bo do innego zwierzątka raczej byśmy nie mieli cierpliwości :) Jest z nami już ponad 5 lat.
14. Nie znoszę komunikacji miejskiej, nie znam rozkładu jazdy autobusów w moim mieście, a nazwy przystanków mi nic nie mówią :)
15. Moja orientacja w terenie jest.... no właśnie nie mam żadnej orientacji w terenie :) Potrafię się zgubić nawet na na własnym osiedlu :)
16. Nie potrafię zasnąć wcześniej niż przed północą.
17. Jestem "wariatem" i szaleńcem :) Myślałam, ze z wiekiem trochę się uspokoję, ale to chyba jednak cechy charakteru :)
18. Nie mam zbyt wielu bliskich znajomych, w sumie po 5 latach siedzenia w domu z dziećmi nie mam już żadnych znajomych, z którymi utrzymywałabym stały kontakt.
19. Mam bardzo specyficzne poczucie humoru i chyba przez to ludzie długo ze mną nie wytrzymują. Trzeba mnie bardzo dobrze poznać, aby mnie zrozumieć.
20. Miałam kiedyś bardzo bliską przyjaciółkę, jedyną która mnie rozumiała i akceptowała, ale nasze drogi całkowicie się rozeszły i nawet nie wiem dlaczego. Chyba przez odległość.
21. Czasami chciałabym mieć z kim porozmawiać...
22. Mój mąż jest aniołem, który wytrzymał z taką babą już prawie 6 lat i nadal chce ze mną być :)
23. Dzieci są dla mnie całym światem i chciałabym dla nich jak najlepiej.
24. Za dużo gadam, czasami później tego żałuję.
25. Za dużo myślę, ciągle coś sobie przypominam, analizuję i to najczęściej wieczorem, gdy powinnam położyć się spać.
26. Ciągle zadaję to głupie pytanie "co?", chociaż bardzo dobrze wiem, co ktoś do mnie powiedział. Nie potrafię się tego oduczyć :)
27. Nie jestem imprezową osobą. Wolę posiedzieć w domu z książką. Nie ma szans aby ktoś wyciągnął mnie na jakąś imprezkę :)
28. Nie znoszę wesel. Jedyne wesele na którym wytrwałam do końca, to było moje własne wesele :)
29. Uwielbiam malować, odnawiać stare przedmioty. Ciągle znoszę jakieś starocie do mieszkania i powoli zaczyna brakować w nim miejsca :)
30. W zimowe wieczory siadam i haftuję :)
31. Uwielbiam wysokie obcasy. Mój ostatni zakup to 15 cm szpilki :) Bardzo wygodne :)
32. Kiedyś miałam czerwone włosy :D
33. Nie piję alkoholu i mój maż również za nim nie przepada. Jesteśmy chyba jedynym małżeństwem, gdzie nie ma problemu z tym kto ma wracać do domu :)
34. Uwielbiam robić prezenty i sprawiać ludziom radość :)
35. Kiedyś nie lubiłam malować paznokci, teraz robię to bardzo często :)
36. Nie lubię horrorów, boję się strasznie, chociaż sama nie wiem czego.
37. Nie lubię zimy i nie umiem jeździć na nartach.
38. Nie umiem też pływać, bo boję się, ze się utopię :D
39. Dzięki genom mojej mamusi nie wyglądam na swój wiek i nikt nigdy nie wie ile mam lat :)
40. Nie lubię kiedy ktoś mnie dotyka (poza moim mężem oczywiście) :) Dotknięcie np. mojego ramienia grozi kalectwem :D
41. Nie lubię dostawać róż. Dla mnie to badyl z kolcami i mąż nawet mi ich do domu nie przynosi :) Co innego bukiet np. tulipanów lub innych kwiatów z ogródka babci :)
42. Mam krzywe zęby i niestety muszę nauczyć się z nimi żyć, bo przez własną głupotę złamałam jedynkę i z aparatu nici :D
43. Kocham swoich rodziców i wiem, że dla nich zrobiłabym wszystko.
44. Moje małżeństwo jest dosyć specyficzne :) Ludzie bardzo często myślą, że się kłócimy i próbują nas uspokoić, ale my przecież tylko dyskutujemy :D Prawda jest taka, że dwóch wariatów w jednym domu to mieszanka wybuchowa i nie sposób się ze sobą nudzić :)
45. Mam świra na punkcie książek. Wszystkie moje książki po przeczytaniu wyglądają jak nowe. Jeżeli raz pożyczę książkę i zobaczę na niej jakieś zmiany, to więcej nie pożyczam :)
46. Marzy mi się domek na wsi, ale to chyba marzenia nie do spełnienia...
47. Uwielbiam robić zdjęcia ludziom, ale tylko wtedy gdy ja mam na to ochotę. Nie lubię być do tego zmuszana np. na różnych imprezach rodzinnych. Przecież i tak zawsze robię zdjęcia, więc po co mnie jeszcze męczyć!
48. Uwielbiam wiosnę, bo wtedy wszystko budzi się do życia, a ja mam milion pomysłów na cały rok :)
49. Nigdy bym się nie spodziewała tego, ze przez internet można poznać tylu wspaniałych ludzi :) Cieszę się, że jednak postanowiłam napisać tego pierwszego posta :)
50. Kiedyś byłam bardzo rozrzutna i nie potrafiłam szanować pieniędzy. Obecnie staram się planować wszystkie wydatki :)

Ja mogę tak pisać i pisać, ale chyba macie już dosyć : D

Coś Was zaskoczyło? :)

Miłego dnia :*

17:29

250. L'biotica - Biovax maseczka intensywnie regenerująca

250. L'biotica - Biovax maseczka intensywnie regenerująca
Nie wyobrażam sobie pielęgnacji włosów bez masek, maseczek :) Od zawsze ratują moje włosy i poprawiają ich kondycję. U mnie w łazience rządzą dwie firmy: Pilomax i L'biotica. Na żadnej z nich się nie zawiodłam. Dzisiaj chciałam Wam napisać kilka słów o maseczce intensywnie regenerującej Keratyna + Jedwab


Pierwsze co mi się spodobało to to, że do maseczki dołączony jest czepek. Dla mnie to świetne rozwiązanie, ponieważ po nałożeniu maseczki, nakładałam czepek, na to ręcznik i tak mogłam sobie spokojnie siedzieć ok 15-20 minut.
Maseczka ma bardzo przyjemny zapach, nie jest męczący i chyba nigdy mi się nie znudzi :)
Ma fajną konsystencję - nie jest bardzo gęsta ani zbita. Dobrze się ją nabiera i rozprowadza na włosach.


Jeżeli chodzi o działanie, to muszę przyznać, że najbardziej byłam zaskoczona po użyciu jej pierwszy raz. Dlaczego? A no właśnie dlatego, że później już się przyzwyczaiłam do tego, że ta maseczka tak świetnie działa na moje włosy :) Włosy były bardziej gładkie, przyjemne w dotyku i bardzo miękkie. Byłam bardzo zdziwiona, że maska może tak dobrze wpłynąć na włosy już po pierwszym użyciu. Tak było przez cały czas. Nie zauważyłam żadnego negatywnego wpływu na włosy. Maseczka nie obciążała włosów, chociaż wcale jej sobie nie żałowałam. Używałam jej na całą długość włosów. Nie mam większych problemów z rozczesywaniem włosów, ale po użyciu tej maseczki nie miałam ich wcale.
Po dłuższym używaniu zauważyłam, że włosy stały się bardziej lśniące i wyglądały na dużo zdrowsze.



CENA - ok 17 zł / 250 ml

              ok 24 zł / 500 ml

Więcej o tej maseczce możecie poczytać TUTAJ.

Wcześniej nie było tych większych opakowań, zobaczyłam je dopiero niedawno. Na pewno bardziej się opłacają, bo za niewielkie pieniądze otrzymujemy naprawdę bardzo dobrą maseczkę do włosów.  Taką samą maseczkę dałam mojej mamie i była z niej bardzo zadowolona. Mówiła, że już jej się skończyła, więc pora zrobić jej kolejny prezent i zamówić większe opakowanie :)

Miłego dnia :*


08:35

249. Alkemika - lakier do paznokci (185)

249. Alkemika - lakier do paznokci (185)
To moje pierwsze spotkanie z kosmetykami marki Alkemika i przyznaję, że całkiem udane :) Wydaje mi się, że te kosmetyki są dostępne jedynie przez konsultantów, a ja takowych niestety nie znam. Szkoda, bo kosmetyki mają całkiem fajne. Dzisiaj chciałam napisać kilka słów o lakierze. Lakiery te nie mają żadnej nazwy, oznaczone są jedynie numerami. Ja posiadam dwa lakiery z tej serii, ale dzisiaj chciałam Wam pokazać lakier nr 185.


Ten lakier jest w rzeczywistości odrobinkę ciemniejszy, ale odcień też zależy od ustawień komputera, więc tłumaczyć się nie będę : D
Lakier ma doskonałe krycie, wystarczy dosłownie jedna warstwa, ale jeżeli chcemy przedłużyć trwałość lakieru, to warto nałożyć drugą warstwę. Jedna warstwa schnie dosyć szybko, z drugą trzeba już chwilę poczekać. Kolor jest intensywny, od razu rzuca się w oczy. Lakier ten ma piękny połysk, który jest jego ogromną zaletą.




CENA - 14 zł / 9 ml

Co do trwałości, to lakier utrzymuje się na paznokciach średnio 3-4 dni, później starte końcówki zaczynają być widoczne. Oczywiście ja nie oszczędzam moich dłoni, zmywanie naczyń robi swoje, więc na trwałość nie mam co narzekać :)

Mam jeszcze jeden kolor, więc niedługo go Wam zaprezentuję :)

Miłego dnia :*

12:55

248. My Secret - Dress Up Your Lips (5)

248. My Secret - Dress Up Your Lips (5)
Pewnie już słyszałyście o nowościach marki My Secret, a mianowicie pomadkach i błyszczykach Dress up your lips. Ostatnio będąc na zakupach skusiłam się na pomadkę z tej serii. Wybrałam numer 5. Ja wiem, ze tych intensywnych czerwieni mam już całkiem sporo, ale nic na to nie poradzę, że mnie do nich ciągnie :D


Pomadka ma kremową konsystencję, dzięki czemu łatwo i przyjemnie rozprowadza się na ustach. Niestety pomimo swojej konsystencji podkreśla suche skórki. Jeżeli macie z tym problem, to ta pomadka raczej odpada, lepiej wybrać błyszczyk. Jest troszkę szersza od pomadek, których do tej pory używałam i ciężko mi się do niej przyzwyczaić :) Pomadka nie wysusza ust. Utrzymuje się na ustach dosyć długo (4-5 godzin), za co dostaje dużego plusa :) Ściera się równomiernie i nie zbiera się w załamaniach.


Jest to mój ulubiony odcień czerwieni i chyba zawsze będzie mnie zachwycał :) Zastanawiam się jeszcze nad jednym kolorkiem, ale nie wiem, czy to nie będzie lekka przesada :) Kiedyś pokażę Wam moje pomadki i szminki, jeżeli oczywiście chcecie :)

CENA - 11,99 zł / 5g
DOSTĘPNOŚĆ - Drogerie Natura

A co na to fanki czerwieni? Jak dla mnie jest dobrze i warto zwrócić uwagę na te pomadki. Ciekawa jestem jak sprawdzą się błyszczyki :) Jeżeli któraś z Was już używałam, to dajcie znać :)

Miłego dnia :*

11:17

247. Sleek - Ultra Mattes Brights

247. Sleek - Ultra Mattes Brights


Niedawno pisałam o paczce, którą dostałam od serwisu Bangla.pl. W paczce znalazła się między innymi paletka osławionej już marki Sleek :) Po otwarciu opakowania ukazują się nam piękne, żywe kolorki cieni, idealne do letnich makijaży :) Mój mąż stwierdził, że ta paletka wygląda jak farbki i w sumie ciężko się z nim nie zgodzić :) 






Niedługo zmaluję jakiś makijaż i pokażę Wam jak prezentują się w użyciu :)
CENA - ok 37 zł
I jak Wam się podobają te kolorki?

Miłego dnia :*

08:21

246. Bath&Body Works - Coconut Lime Breeze

246. Bath&Body Works - Coconut Lime Breeze
Od dawna chciałam wypróbować jakiś kosmetyk Bath&Body Works. Nie mam do nich dostępu, do Warszawy daleko, a one tak bardzo kuszą :) Byłam bardzo ciekawa, czy zapachy tych kosmetyków są naprawdę takie wspaniałe. Na jednym ze spotkać blogerek otrzymałam mały balsam do ciała. Użyłam go pierwszy raz i przepadłam :) A mowa o...


Opakowanie malutkie, poręczne z fajnym zamknięciem. Nie muszę go odkręcać, a jedynie nacisnąć :) Bałam się tego, że sporo kosmetyku zostanie w opakowaniu, ale dzięki rzadszej konsystencji, balsam ładnie spływa po ściankach buteleczki i na samym dnie niewiele zostaje. Można przeciąć opakowanie i wydobyć resztę.


Balsam ma lekką konsystencję, dzięki czemu dobrze się rozsmarowuje i szybko się wchłania. Nie pozostawia tłustej warstwy, nie klei się. Balsam pozostawia skórę dobrze nawilżoną i pięknie pachnącą. 



No właśnie w zapachu zakochałam się od pierwszego użycia. Faktycznie jest intensywny, orzeźwiający i idealny na lato :) W tym roku nigdzie nie wyjeżdżam, więc przynajmniej w myślach poleżę sobie pod palmami : D
Zapach to idealne połączenie kokosa i limonki. Sama nie wiem co jest bardziej wyczuwalne - ja stawiam na limonkę i to właśnie dzięki niej ten balsam ma taki wyjątkowy zapach. Jest to zapach, który nigdy się nie znudzi :) Zapach dosyć długo jest wyczuwalny na skórze. Dla mnie to prawdziwe cudo i już mi się marzą kolejne balsamy. Szkoda, że do Warszawy mam tak daleko. Na chwilę obecną pozostaje mi tylko marzyć :(


Miłego dnia :*

20:53

245. Wybrałam się na zakupy :)

245. Wybrałam się na zakupy :)
Tak dawno nie byłam na zakupach kosmetycznych, że tym razem nie potrafiłam sobie tego odmówić. Obejrzałam gazetkę Natury, obmyśliłam co chcę kupić i w drogę : D Nie ma tego wiele, ale jak cieszą takie zakupy :) Już od dawna czaiłam się na ten zielony kremik Garniera, ale jest to tak chodliwy towar, że nigdzie nie mogłam go dostać. Były wszystkie inne, a tego akurat już nie. W Naturze promocja, więc może tym, razem się uda. Wchodzę, patrzę a tam zielonych brak. Już miałam odejść, ale poszperałam troszkę w tych pudełeczkach i okazało się, że jedno zielone pudełeczko było wciśnięte między niebieskie : D Może ktoś je tam celowo ukrył :) No cóż jak wróci, to już go tam nie zastanie : D W końcu udało mi się kupić swojego Garniera i to w promocyjnej cenie - 10 zł :) One są teraz w Biedronce za 8-9 zł, ale też nie mogłam znaleźć. 


Skusiłam się jeszcze na mineralne pudrowe perełki rozświetlające z Kobo. Zobaczymy jak ta nowość się sprawdzi. Dałam za nie całe 24 zł. Długo się nad nimi nie zastanawiałam, bo rozświetlających nigdy nie miałam i w końcu trzeba kiedyś wypróbować :) Z tego co pamiętam były jeszcze brązujące. 


Z nowości skusiłam się jeszcze na pomadkę z My Secret Dress up your lips. Wybrałam numer 5. Na zdjęciu wygląda jak krwista czerwień, w rzeczywistości taka nie jest. Zdjęcie robiłam już wieczorkiem z lampą i dlatego taki kolor wyszedł. Niedługo pokaże Wam jak wygląda na ustach :) Kosztowała 12 zł. Z tej serii dostępne są jeszcze błyszczyki :)


Na koniec dorzuciłam jeszcze 3 maseczki, bo moje zapasy powoli się kończą. Tym razem Ziaja i trzy glinki: szara, czerwona i brązowa :) Zobaczymy jak się sprawdzą :)


Tyle zakupów z Natury :) W środę byłam w Biedronce, ale kupiłam tylko dwa peelingi i oczywiście... książkę : D 
A jak tam Wasze zakupy? :)

Miłego wieczoru :*

12:15

244. Noni Care - cudownie pachnące kosmetyki :)

244. Noni Care - cudownie pachnące kosmetyki :)
Ostatnio używałam dwóch kremów Noni Care - kremu do twarzy i kremu pod oczy. Kremiki są już na wykończeniu, więc w końcu mogę napisać o nich kilka słów. Bardzo długo zbierałam się do tej recenzji, ale zawsze miałam jeszcze coś do zrobienia i tak ciągle to odkładałam.
Kosmetyki Noni Care chyba już zawsze będą mi się kojarzyły z owocowymi zapachami. Chyba żadne kosmetyki, których używałam do tej pory nie miały takich zapachów. Te kremy po prostu są niesamowite :)



Noni Care - Nawilżający krem do twarzy (+25)

OD PRODUCENTA - Krem nawilżający o delikatnej konsystencji zawierający unikalną kombinacje witamin, aminokwasów i mikroelementów pochodzących z soku Noni (Morinda citrifolia), ekstraktów z aloesu i grejpfruta, a także oliwy z oliwek i oleju awokado. Charakteryzuje się przedłużonym 24h działaniem nawilżającym oraz silną aktywnością przeciwwolnorodnikową.



OPAKOWANIE - Jest to miękka tubka, zamykana na klik. Bez żadnego problemu mogę wydobyć kosmetyk do samego końca i nic się nie zmarnuje.

ZAPACH - Zapach jest tak niesamowity, że zakochałam się w nim od samego początku. Dla mnie to był pierwszy krem, który miał tak intensywny, owocowy zapach, który dosyć długo utrzymuje się na skórze, ale w żaden sposób nie jest męczący. Po zużyciu prawie całego opakowania wcale nie mam go dosyć :)

KONSYSTENCJA - Krem ma lekką konsystencję, szybko się wchłania, nie klei się i nie pozostawia tłustej warstwy. Krem idealnie nadaje się pod makijaż.


SKŁAD



DZIAŁANIE - Moja skóra go po prostu uwielbia. Krem świetnie się rozprowadza dzięki swojej delikatnej konsystencji. Jest bardzo wydajny i nie potrzeba go zbyt wiele. Krem bardzo dobrze nawilża, pozostawia skórę gładziutką i pachnącą. Idealnie nadaje się do codziennej pielęgnacji. Krem może sobie nie poradzić z bardzo przesuszoną skórą. Ja mam cerę mieszaną i bardzo dobrze sobie poradził z nawilżaniem zarówno strefy T, jak i reszty twarzy.

CENA - ok 17 zł / 50 ml


Noni Care - Nawilżający krem pod oczy (+25)

OD PRODUCENTASzybko wchłaniający się krem pod oczy o przedłużonym działaniu nawilżającym. Zawiera substancje aktywne zawarte w soku Noni (Morinda citrifolia) oraz w ekstraktach z aloesu i grejpfruta, a także oliwy z oliwek i oleju awokado. Działa tonizująco, zmniejsza cienie i opuchliznę pod oczami.



OPAKOWANIE - Miękka tubka, zakręcana, ze specjalnym dozownikiem jak większość kremów pod oczy. Łatwo można nałożyć odpowiednią ilość kremu.



ZAPACH - Krem ma taki zapach jak wyżej opisany, ponieważ należą do tej samej serii, chociaż dla mnie zapach tego kremu jest bardziej orzeźwiający. Może to tylko mój wymysł, ciężko mi stwierdzić :)

KONSYSTENCJA - Ma równie delikatną i lekką konsystencję jak krem wyżej opisany. Kremik łatwo się rozprowadza i szybciutko się wchłania.


SKŁAD



DZIAŁANIE - Kremu używałam codziennie rano i wieczorem. Krem bardzo dobrze nawilża i tutaj obietnice producenta zostały spełnione. Faktycznie lekko zmniejszył opuchliznę i cienie pod oczami. Nie jest to jakiś spektakularny sukces, ale zawsze to coś :) Skóra pod oczami i na powiekach, po użyciu kremu stawała się gładziutka i pięknie pachnąca. Jeżeli szukacie kremu, który dobrze nawilża, to warto po niego sięgnąć.

CENA - ok 14 zł / 15 ml

Bardzo mnie ciekawią pozostałe kosmetyki z serii Intensive i Garden of Eden, bo te kremy u mnie sprawdziły się naprawdę dobrze. Żaden z tych kremów nie podrażnia, nie zapycha i nie powodujże żadnych skutków ubocznych :)

Więcej o tych kosmetykach możecie poczytać TUTAJ.

Miłego dnia :*


21:24

243. Paczka niespodzianka za to, że byłam grzeczna :)

243. Paczka niespodzianka za to, że byłam grzeczna :)
Dzisiaj wychodząc do Biedronki zauważyłam kuriera jadącego w stronę naszego bloku. Kurierzy zaglądają do nas dosyć często, więc dobrze ich kojarzę, oni mnie chyba też, bo zatrzymał się koło mnie i zapytał czy jest ktoś w domu, bo ma dla mnie paczkę. Fajny ten kurier, bo zaniósł mi ją do domu, a nie kazał z nią wędrować na zakupy. Całą drogę zastanawiałam się co to może być, bo nie spodziewałam się niczego. Jak tylko wróciłam, od razu zabrałam się za rozpakowywanie. Okazało się, że to paczka od serwisu Bangla.pl za to, że byłam grzeczna : D Bangla to taki sierpniowy Święty Mikołaj : D W paczce znalazłam...


1. Paletkę cieni Sleek Ultra Mattes Brights

Obłędne kolorki, już oczywiście musiałam się wymazać tymi cieniami :) Niedługo pokaże Wam jak prezentują się w użyciu :)


2. L'Oreal Caresse (07)
3. Maybelline Color Sensational (540)

Szminki, szminki jak ja kocham szminki : D Szminek nigdy nie jest za wiele :) Chcecie zobaczyć jak prezentują się na ustach? :)


4. Essence Krem BB (01)

Kremów BB mam aż dwa, więc ten na pewno się przyda :) Zobaczymy jak się sprawdzi :)


5. Flodomax - Niedługo napiszę o nim coś więcej :)


Jestem bardzo mile zaskoczona :) Wszystkie kosmetyki sprawiły mi wiele radości i bardzo za nie dziękuję :*

Miłego wieczoru :*

12:22

242. Pat&Rub - Rewitalizujący olejek do kąpieli

242. Pat&Rub - Rewitalizujący olejek do kąpieli
Dzisiaj kilka słów o kolejnym kosmetyku Pat&Rub, który mnie zauroczył :) Olejek zamówiłam jeszcze podczas trwania wcześniejszej promocji -50 %, więc udało mi się go kupić "za grosze" :) 

Olejek stał sobie przez jakiś czas w łazience. Zastanawiałam się po co zamówiłam olejek do kąpieli, skoro ja zazwyczaj biorę prysznic. Przecież nigdy nie używałam takiego kosmetyku i nagle teraz na starość mi się w głowie pomieszało : D Przeczytałam ulotkę (jak zawsze), z szafki przeniósł się na półkę pod prysznicem, więc już poczyniłam pewne postępy :) W końcu postanowiłam go użyć i przepadłam :)


OPAKOWANIE - Szklana butelka, która ładnie się prezentuje na łazienkowej półce, ale trzeba się z nią delikatnie obchodzić, bo chyba żadna z nas nie chciałaby jej zrzucić :) Z moją nic się nie stało, dzielnie towarzyszyła mi do samego końca. Dzięki zamontowanemu dozownikowi, wylewamy tyle olejku ile potrzeba. Nic nam nie ucieknie.


ZAPACH - Zapach idealny na lato. Bardzo przyjemny i orzeźwiający dzięki cytrynie, absolutnie nie jest męczący. Zużyłam całe opakowanie i wcale nie mam go dosyć :)

DZIAŁANIE - Ja używałam tego olejku pod prysznicem. Po umyciu i spłukaniu żelu nakładałam olejek, wcierałam go w wilgotną skórę, a później lekko spłukiwałam. Dzięki temu zapach długo utrzymywał się na skórze. Kolejnym plusem jest to, że olejek świetnie nawilżał moją suchą skórę. Nie musiałam już używać balsamu wieczorem. To łatwiejsza, szybsza i bardziej przyjemna forma nawilżania skóry :) Po wyjściu spod prysznica wycierałam lekko skórę ręcznikiem. Skóra się nie kleiła, nie była tłusta, za to była świetnie nawilżona i pachnąca :) 



CENA - 69 zł / 200 ml

Ja zapłaciłam za niego ok 35 zł i wystarczył mi na 2 miesiące, więc zakup był bardzo udany :)

A tak ładnie zapakowany do mnie dotarł :)


Ja jestem nim zachwycona i wad nie widzę, no może poza ceną, bo nie każdy zdecyduje się na zakup olejku za 69 zł. Warto czekać na promocje. Ja korzystam z nich bardzo często :)

Miłego dnia :*

13:12

241. Żelowe nowości :)

241. Żelowe nowości :)
Wiem, że dawno się nie odzywałam, ale ten tydzień tak szybko minął, ciągle poza domem i nawet nie miałam czasu na blogowanie. Zaniedbałam swojego bloga, wasze blogi, ale taki czas bez komputera też jest potrzebny. Teraz wracam pełna zapału do pisania, bo kosmetyków do opisania jest sporo :)
Rok temu moja teściowa przywiozła mi z Niemiec żel, w którym zakochałam się od pierwszego użycia. Niestety w Polsce nie mogłam ich nigdzie dostać i tak musiałam czekać cały rok. Tydzień temu mój mąż wrócił z Niemiec. Prosiłam go o jeden żel, a przywiózł mi to...


Jeden żel już jest oczywiście w użyciu, co widać na zdjęciu :) Strasznie się ucieszyłam, bo teraz będę mogła wypróbować również inne żele.

Zakochałam się w żelu Nektarynka i Imbir, o którym pisałam TUTAJ. Mój kochany mąż przywiózł mi ich aż trzy :D


Przywiózł mi jeszcze:
- Migdał i Makadamia
- Mleko i Jedwab


A z serii Wellness dostałam:
- Lawenda i Orchidea
- Aloes i Ogórek


Wszystkie mają ładne zapachy, ale żaden nie jest w stanie przebić Nektarynki i Imbiru :) Teraz w użyciu jest lawendowy, więc niedługo będę pisała coś więcej o tych żelach.
Cena się nie zmieniła i nadal kosztują niecałe euro.
Jestem w żelowym raju : D

Miłego dnia :*

21:35

240. Test porównawczy - pudry prasowane

240. Test porównawczy - pudry prasowane
Dzisiaj wreszcie uporałam się z recenzjami pudrów prasowanych :) Troszkę mi to zajęło, ale nie mogłam tego zrobić szybciej :) Wśród tych pudrów znalazłam swój ideał, ale też kilka mnie rozczarowało. Zdjęcia pokazujące pudry w użyciu na mojej twarzy znajdziecie w serwisie bangla.pl. Z czasem będę je Wam prezentowała w różnych makijażach :) To zaczynamy :)

8. Essence - Mattifying Compact Powder


Opakowanie - Proste, wygodne opakowanie. łatwo się otwiera i solidnie zamyka. Niestety nie ma ani aplikatora, ani lusterka.
Aplikacja - Ja nakładam puder pędzlem, ale niestety puder bardzo się osypuje i przez to jest mało wydajny.
Odcień - Ja posiadam odcień 02 soft beige i niestety puder lekko ciemniej na twarzy. Nie jest to strasznie widoczne, ale mi trochę przeszkadza.
Trwałość - Puder całkiem dobrze matuje, ale na bardzo krótko, ponieważ poprawki muszę wykonywać już po godzinie. Puder ładnie stapia się z moją skórą i wyrównuje jej koloryt.
Podsumowując - Taki zwyklaczek i raczej po niego nie sięgnę kolejny raz :)
Moja ocena - 2,5/5

7. Miss Sporty - So Matte Perfect Stay 


Opakowanie - Proste, plastikowe z mocnym zamknięciem, dzięki czemu puder sam się nie otworzy. Wprawdzie otwiera się ciężko, ale opakowanie jest dobrze wyprofilowane i to ułatwia jego otwieranie.
Aplikacja - Do pudru dołączona jest gąbeczka do nakładania pudru, ale ja wybrałam pędzel, ponieważ tą gąbką łatwo można sobie zrobić ciemne placki na twarzy.
Odcień - Ja wybrałam 001 - Light, w opakowaniu nie wygląda na jakiś bardzo jasny, raczej taki średni, idealny dla mnie. Po nałożeniu okazało się, że puder ciemnieje na twarzy i to mnie do niego zniechęciło, ponieważ okazał się dla mnie za ciemny. Pod koniec lata będzie dobry, ale nie tego się spodziewałam. Jeżeli puder zmienia odcień, to nie dla mnie.
Trwałość - Puder utrzymuje się na twarzy ok 4 godzin. Dosyć dobrze kryje i matuje, co przy mojej mieszanej cerze jest bardzo ważne, bo nie lubię się świecić :)
Podsumowując całkiem dobry puder, ale przez to, że ciemnieje na twarzy ma u mnie ogromnego minusa.
Moja ocena -  3/5

6. Maybelline - Affinitone


Opakowanie - Wygodne  opakowanie, łatwo się otwiera. Na pewno nie otworzy się w kosmetyczce.
Aplikacja - Do pudru dołączona jest gąbeczka. Jest ona zabezpieczona przed użyciem lub wybrudzeniem. Trzeba zerwać górną warstwę, aby dostać się do mięciutkiej gąbeczki :) Ja używam właśnie tej gąbki, dobrze się nią nakłada puder.
Odcień - Ja wybrałam numer 03. Puder ładnie dostosowuje się do koloru skóry, wyrównuje koloryt i nie ciemnieje na twarzy. Puder bardzo słabo kryje, więc jeżeli chcecie używać samego pudru, a potrzebujecie mocniejszego krycia, to na pewno się nie sprawdzi.
Trwałość - Puder ładnie matuje, ale niestety na krótko. Już po dwóch godzinach widziałam, ze moja broda zaczyna się świecić. Reszta twarzy wymagała poprawek dopiero po 3-4 godzinach.
Podsumowując- Ja używam pudru do wykończenia makijażu i tutaj sprawdza się świetnie. Szkoda tylko, że nie matuje na dłużej.
Moja ocena - 4/5

5. Rimmel - Match Perfection


Opakowanie - Bardzo mi się podoba, ponieważ jest wygodne, ma fajne zamkniecie i bardzo łatwo się otwiera. Na pewno samo się nie otworzy. W opakowaniu znajduje się gąbeczka i lusterko.
Aplikacja - Do pudru mamy dołączoną gąbeczkę, którą staram, się nakładać puder, ale nie do końca mnie ona przekonuje. Trochę opornie się nią aplikuje puder, ale nie robi ciemnych plam.
Odcień - Ja posiadam nr 103 True Ivory. Puder nie ciemniej na twarzy.
Trwałość - Puder dosyć dobrze matuje, ale tylko na około 4 godziny. Później muszę wykonać poprawki. Puder ładnie stapia się z kolorem skóry, nie tworzy efektu maski. Po nałożeniu czuję lekkie ściągnięcie skóry. Całkiem dobrze kryje, więc ja używam go bez podkładu i też świetnie się sprawdza :)
Podsumowując - Całkiem przyzwoity puder, chociaż ma też małe wady :)
Moja ocena - 4/5

4. Astor - Skin Match


Opakowanie - Fajne, wygodne i poręczne :) Łatwo się otwiera, ale na pewno nie otworzy się samo. Łatwo można się dostać do gąbeczki pod spodem, ale to lusterko pod pudrem trochę mi komplikuje sprawę :) Wolę mieć lusterko w takim miejscu, aby łatwo można było skorzystać i z lusterka i z pudru :)
Aplikacja - Do pudru dołączona jest gąbeczka, którą dobrze się sprawdza. Nie robi ciemnych placów na twarzy, równo rozprowadza puder. Jeżeli nakładam puder na podkład w celu wykończenia makijażu, wtedy używam pędzelka.
Odcień - Ja posiadam 201 Sand, i niestety dla mnie jest troszkę za ciemny. Na zdjęciach wygląda na dużo jaśniejszy i to mnie zmyliło. Pewnie pod koniec wakacji będzie idealny, ale teraz musi jeszcze troszkę poczekać. Nie jest tak, że bardzo rzuca się w oczy, ale ja jestem bardzo wymagająca i ma być dobrany idealnie :) Oczywiście testowałam go dla Was sumiennie :)
Trwałość - Wprawdzie nie utrzymuje się na twarzy przez cały dzień, ale spokojnie kilka godziny wytrzyma w bardzo dobrym stanie. Puder dobrze kryje, dobrze, nawet bardzo dobrze matuje. Nie podkreśla suchych skórek. Puder po nałożeniu na twarz jest praktycznie niewidoczny, czyli twarz wygląda idealnie, ale nikt nie zauważy, że mamy puder na twarzy :) Jedyne co mi troszkę przeszkadza, to lekkie ściągnięcie skóry po nałożeniu pudru.
Podsumowując - Na pewno kupię jeszcze jeden puder, ale troszkę jaśniejszy, bo bardzo go polubiłam :)
Moja ocena - 4/5

3. Bourjois - Healthy Balance


Opakowanie - Fajne, malutkie, poręczne, ale bardzo ciężko się otwiera. Za każdym razem doprowadza mnie to do szału i zastanawiam się kiedy w końcu połamię na nim paznokcie :)
Aplikacja - Do tego pudru nie dostajemy gąbeczki, więc sami musimy sobie jakoś radzić :) Ja nakładam puder pędzelkiem i używam go do wykończenia makijażu.
Odcień - Ja mam 53 Beige clair. Wydaje się bardzo jasny, ale pięknie stapia się z kolorem skóry. Nie ciemnieje na twarzy.
Trwałość - Puder jest naprawdę świetny, pięknie matuje prawie na cały dzień, ale nie jest to taki typowy mat, ponieważ twarz się nie świeci, ale jest ładnie rozpromieniona. Dla mnie to fantastyczny efekt. Ma trwałość podobną do pudru marki Max Factor. Ładnie wyrównuje koloryt skóry, nie tworzy efektu maski, co więcej, na twarzy go nie widać :) Do wykończenia makijażu nadaje się idealnie. Do tego ma taki delikatny, owocowy zapach, który uwielbiam :)
Podsumowując - Dla mnie puder jest fantastyczny, zakochałam się w nim od pierwszego użycia, ale to zamknięcie doprowadza mnie do szału i za to dostaje minus :)
Moja ocena - 4,5/5

2. Max Factor - Creme Puff


Opakowanie - Dla mnie opakowanie jest jedynym minusem tego pudru. Delikatne, łatwo się zamyka, ale równie łatwo się otwiera, dlatego nie wrzuciłabym go do kosmetyczki. Do tego puder jest słabo przyklejony,  już mi się odkleił i będę musiała go podkleić, inaczej może być z nim źle. Brak lusterka.
Aplikacja - Do pudru dołączona jest gąbeczka, którą świetnie się nakłada puder. Ja nie używałam do tego pudru pędzla, ponieważ w tym przypadku było mi wygodniej tą gąbeczką.
Odcień - Posiadam odcień nr 05 i idealnie do mnie pasuje. Puder nie ciemnieje na twarzy, wygląda świetnie przez cały dzień.
Trwałość - Dla mnie ten puder jest doskonały. Nie robi ciemnych plam na twarzy, ładnie wyrównuje koloryt skóry. Nałożony na podkład, jako wykończenie makijażu matuje prawie na cały dzień, dopiero wieczorem mogę wykonać lekkie poprawki. Do tego dla mnie ma cudowny zapach, który nigdy się nie nudzi :) Nie podkreśla suchych skórek, nie wysusza, nie powoduje efektu maski.
Podsumowując - Dla mnie puder byłby ideałem, gdyby zmienione zostało opakowanie. Samo działanie pudru jest doskonałe i to właśnie po niego sięgam najczęściej.
Moja ocena - 4,5/5

1. L'Oreal - True Match


Opakowanie - Świetnie wymyślone. Łatwo się otwiera, ale również solidnie zamyka. Na pewno nie otworzy się sam w kosmetyczce. W opakowaniu znajdziemy gąbkę do nakładania pudru i lustereczko.
Aplikacja - Ja nakładam puder gąbeczką dołączoną do opakowania. Jest świetna, łatwo i szybko można nałożyć odpowiednią ilość pudru, nie robi ciemnych plam na twarzy.
Odcień - Ja mam odcień D3/W3. Puder idealnie dostosowuje się do koloru skóry i nie ciemnieje na twarzy.
Trwałość - Puder utrzymuje się na twarzy prawie przez cały dzień. Ewentualne poprawki wykonuję dopiero wieczorem. Świetnie matuje, bardzo dobrze kryje i nie muszę używać podkładu. Puder jest niewidoczny na twarzy, dzięki czemu nie tworzy efektu maski. Nie odczuwam też ściągnięcia skóry.
Podsumowując - Dla mnie to prawdziwy ideał i zawsze chętnie po niego sięgam :)
Moja ocena - 5/5



Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.
W żaden sposób nie wpłynęło to na moją opinię.



Miłego wieczoru :*
Copyright © 2016 Kobiecy świat kosmetyków , Blogger